Bojesie niebojesie (opowieść głównie dla rodziców)




Rzadko zdarza mi się zaniemówić na widok książeczki dla dzieci, ale tutaj mam problem. Rozumiem cel i motywy jej powstania, niemniej zdziwiła mnie i to bardzo. Dzieci boją się tylu rzeczy, a tutaj od razu taki przykład? Spodziewałam się znacznie "delikatniejszych" strachów, jakieś zasypanie bez światła, ciemny korytarz, czy piwnica albo zwyczajnie myszy, a tutaj....
 



Pierwszy "próg", to pomysł na fabułę. Hmmm...Jak w ogóle dopuścić myśl, pozostawienia niespełna sześcioletniego dziecka z drugim, mniejszym - rocznym niemowlęciem? No chyba, że to jakaś wyjątkowa patologia, gdzie rodzice nie zajmują się dziećmi wcale. W tej opowieści jednak, rodzice są prawdopodobnie pracownikami służby zdrowia, bowiem mowa o robieniu zastrzyków i dyżurach. Pomysł tak abstrakcyjny, że w ogóle nie chciało mi się czytać dalej.
Jednak wygrała ciekawość, co równie nieprawdopodobnego jeszcze się wydarzy. Pożar! No tak, można było się spodziewać, że coś się stanie, ale od razu pożar? I do tego drugi w tym samym mieszkaniu, a mała dziewczynka doskonale pamięta jeszcze tamten poprzedni. No i oczywiście rodzice nie wyciągnęli z tego żadnych wniosków - brawo! Żadnych czujników, zabezpieczeń.
W ogóle mamusia została przedstawiona, jako delikatnie mówiąc dziwnie myśląca osoba. Ma bzika na punkcie sprawdzania gazu przed wyjściem, a nie zauważa niebezpieczeństwa pozostawiając dzieci same w domu? Roczne dziecko może nawet dorosłemu człowiekowi przysporzyć zmartwień; uderzenia, zakrztuszenia, połknięcie czegoś itp...A tutaj - przedszkolak ma się zająć niemowlakiem.

Mała dziewczynka jest przedstawiona jakby miała o dobrych kilka lat więcej. Pomysły na zimne kompresy i to "dorosłe" mówienie do siebie, napominanie i pouczanie siebie samej podczas trwania pożaru i wciąż pojawiających się ognia i dymu.
A gdzie są jacyś przechodzący ludzie, sąsiedzi?
No trudno, miało być o odwadze, było, ale czy koniecznie od razu o tak nieprawdopodobnym dramacie?
Nie wiem, czy po przeczytaniu takiej książeczki, dzieci nie nabiorą większych lęków przed samodzielnością i na sto procent będą pilnować, by nie zostać same w domu. Może to i lepiej, skoro dorośli czasem wcale nie myślą o skutkach swojego postępowania...

W każdym razie treść tyle szokująca, co nieprawdopodobna i szczerze się przyznam, że podczas czytania mocno ją cenzurowałam, by dziecko zasnęło spokojnie. Na pewno nie można jej traktować jako "zasypiankę", a jako hartownie przed strachem, no cóż znalazłyby się lepsze i bardziej odpowiednie wiekowo przykłady.

Do jednego tylko nadaje się najlepiej; by dorosłemu podobna głupota nie przyszła do głowy- zostawić dzieci same w domu. Czyli podsumowując: jest to książka bardziej przeznaczona dla dorosłych, a i to niekoniecznie, bo niewielu ma takie pomysły na opiekowanie się dziećmi!

Książeczki z tej serii, jak widać mają zacięcie dramatu i mocnych przykładów, bo dotąd pamiętam, jak "Miła starsza pani" -wyrafinowana złodziejka, kneblowała taśmą usta malej dziewczynki. Trzeciej książeczki z serii raczej nie weźmiemy na razie z półki...chyba, że znów wygra ciekawość ;)



Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej:)

Tytuł: Bojesie niebojesie. Autor:E.Ostrowska.Wydawnictwo:Skrzat.oprawa miękka. 24strony.

Komentarze

  1. Nie tylko w Tobie ta książka wywołała mieszane uczucie. Kilka miesięcy temu wypożyczyłam ją z naszej biblioteki i też byłam zdziwiona, no bo to tak, jakby autor promował zostawianie dzieci samych w domu. W sumie to jest to nielegalne, bo dzieci zostawiać samych nie można.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! No i ten pożar, niemowlak, dojrzałe decyzje małej dziewczynki. A czytałaś tę hitorię o "Miłej starszej pani"? - równie mrożąca krew w żyłach.

      Usuń

Prześlij komentarz