Leonard w domu


Leonard jest zwyczajnym chłopcem - czytamy w streszczeniu książeczki, na jej okładce. I zgadzamy się, Leonard mieści się w standardzie, czyli: oczywiście słucha rodziców, ale jakoś nie zawsze udaje mu się wykonać wszystkie polecenia. Wie, że należy utrzymywać porządek i sprzątać po sobie, ale powiedzmy, że nie za każdym razem robi to dokładnie. Ot, zapomina albo akurat ma coś ważniejszego do zrobienia. Jak sami więc widzicie - wszystko jest w normie. :)
Wiadomo jednak, że chciałoby się to nasze młode pokolenie jednak nauczyć czegoś dobrego. Choćby po to, by nie utonęli w morzu rozrzuconych po pokoju skarpetek, czy po to, by potrafili przygotować sobie posiłek i nie ryzykując, że na następny już zabraknie czystych naczyń.
Rodzice próbują różnych sposobów, by utrwalić właściwe nawyki, ale jak to w życiu bywa, efekty są dość mierne, przynajmniej na początku. Powtarzanie, nakazy, upominanie, słabo to wszystko działa. Co zrobić? Okazuje się, że ta rodzina ma dużo szczęścia, bo chociaż może i są zwyczajni, to mieszkają w niezwyczajnym domu. W ich mieszkaniu bowiem znajdują się wręcz czarodziejskie przedmioty. Potrafią nie tylko myśleć, obserwować, słuchać, ale i wykonywać pewne ruchy, które doskonale nadają się do poprawiania i podpowiadania właściwych zachowań małemu chłopcu.

Ożywienie przedmiotów, zwłaszcza tych domowych, widzianych i stosowanych codziennie, stanowi doskonały literacki zabieg. Rzeczy, które swym pedagogicznym podejściem potrafią pomóc w wychowaniu dzieci, to dopiero zadanie!
Mamy zatem nawyk właściwego mycia rąk - zmora wielu mam, które cierpliwie próbują tego nauczyć dzieci, ale i czasem tracą cierpliwość, gdy okazuje się, że woda płynie, a brud nadal zostaje, zwłaszcza na ręczniku. W tej domowej łazience Leonard jest jednak świetnie pilnowany i to zarówno podczas zwykłego mycia, jak i długiej kąpieli w wannie. Mydło, korek w wannie, buteleczki oraz inne łazienkowe akcesoria są w gotowości i sprawiają, że chłopiec nie będzie już miał szans na samowolkę podczas mycia. 

Rozrzucone w przedpokoju ubrania z urwanymi elementami, naczynia, które za każdym razem są poobijane, po tym, jak Leonard wkłada je do szafek. No i na koniec książka z biblioteki, zapomniana i leżąca gdzieś pod stertą innych przedmiotów. Wszystkie te rzeczy potrafią doskonale zadbać nie tylko o siebie, ale i o wychowanie małego chłopca. Ich sekretne oczy i uszy są wyczulone i nastawiona na maksymalne wykorzystanie swej mocy, a możliwości praktycznego działania pozwalają zaskakiwać chłopca w najbardziej nietypowy sposób.

Książeczka powstała w serii "Czytamy bez mamy", zatem niech się Mamy nie zdziwią, gdy dzieci zaczną bacznie przyglądać się przedmiotom w domu. Jeśli bowiem samodzielnie przeczytają tę książeczkę, kto wie, może nie tylko zmienią swoje zachowania, ale i staną się milsze dla rzeczy codziennego użytku, bardziej je szanując?
Ilustracje towarzyszące tekstowi świetnie wprowadzają w magiczny świat ożywionych przedmiotów, a ich humorystyczny akcent sprawia, że książeczkę czyta się z podwójną przyjemnością.
Znalazłam jeden element, który może zaskoczyć młodego czytelnika podczas lektury. Korek w wannie. Niektóre dzieci, być może już takiego typu nie znają. My- rodzice pamiętamy łańcuszkowe, gumowe korki w wannach czy umywalkach, ale dzisiejsze, te wbudowane, wkręcane "zatykacze" są zupełnie inne. Zatem podpowiedzcie młodym - w ramach przekazywania wiedzy międzypokoleniowej - jak to onegdaj bywało. ;)

 
Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej !

Tytuł: Leonard w domu; Autor: Magdalena Zarębska; Wydawnictwo Debit. Oprawa miękka. 68 stron.

Komentarze

  1. Chętnie sprezentowałabym tę książkę mojemu dziecku i myślę, że by mu się spodobała. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko zatem przed Tobą! Książka właśnie ukazała się na rynku. Jeszcze pachnie farbą drukarską. Od jutra już w księgarniach. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że w rzeczywistości rzeczy nie potrafią tak kierować dziećmi, ile wtedy nauka nawyków byłaby prostsza. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna książeczka, podobają mi się takie ilustracje i myślę, że moim chłopakom też :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A sama opowieść mogłaby ułatwić naukę pewnych prozaicznych czynności, o których maluchy nie zawsze chcą pamiętać. ;)

      Usuń

Prześlij komentarz