Oderwij się od technogadżetów. Jak bawić się w realnym świecie


Tytuł i rysunki, które jeszcze na początku tego wieku mogłyby uchodzić za temat filmu science fiction. Dzieci i dorośli przyklejeni do ekranów telewizorów, tabletów, komputerów, ze smartfonami w dłoniach. Wykonujący czynności automatycznie, jak pod wpływem jakiegoś środka odurzającego. Odpowiadający bezmyślnie i na wpół sennie, jakby wyrwani z innej rzeczywistości. 
Ludzie z pochylonymi głowami na ulicach, przystankach, z kabelkami przy uchu, przypominającymi system komunikacji pomiędzy służbami ochraniającymi ważne osobistości. Komputery, z którymi się rozmawia, bo połączą nas nie tylko z kimś na drugim końcu świata, ale i służą swoją sztuczną inteligencją. Gry, które niby każą wstać z fotela i wykonywać jakieś czynności, ale ten, kto je wykonuje wygląda co najmniej dziwacznie skacząc bez nart, czy wymachując niewidzialnym przedmiotem, pojawiacym się wyłącznie na ekranie.
Świat oszalał? Ludzie zdziwaczeli? Trudno nazwać to, co się dzieje dookoła nas. Ten, kto się wyłamuje z omotanej medialnymi gadżetami społeczności, uchodzi za dziwaka, staromodnego konserwatystę albo nieuka. W najlepszym przypadku za biedaka, choć to już mało prawdopodobne, bo koncerny rozdają telefony nawet za symboliczną złotówkę.
Pieniądz. Oto jest siła napędu technogadżetowej mody. Podobnie zresztą jak cała sprzedaż kompletnie zbędnych towarów na całym świecie.


Wszystko obecnie jest produktem handlowym, a technogadżety doskonale wpasowują się w popularne trendy i sposób na kreowanie wizerunku nowoczesnego człowieka. Młodzież i dzieci są na te nowinki szczególnie podatni, bowiem urodzeni w epoce już oswojonej z elektroniką, bez niej nie wyobrażają sobie życia. To temat rzeka, ale oto przed nami skrót najważniejszych informacji, dotyczących tego zagadnienia.

Pomocne elfy analizują postawy "bierny-aktywny". I od razu dowiemy się, że będąc biernymi tracimy możliwość wykorzystania swoich umiejętności i sił, bo wyłącznie poddajemy się temu, co widzimy. Nie kreujemy rzeczywistości, a jedynie biernie ją odbieramy! Czyż to już nie jest alarmujące? Jak można bezwolnie oddawać swój cenny czas dla kogoś, kogo nie znamy, kto niczego pozytywnego nam nie oferuje? Żadna sekunda naszego życia się nie powtórzy, a więc, czy warto oddawać ją tak po prostu na bylejakość i nicnierobienie?
W książce "Oderwij się od technogadżetów" krótkie rozdziały informują nas o rzeczach i problemach najważniejszych. To instruktażowa forma działania albo przeciwdziałania. Na przykład rozdział o ostrożności zawiera cztery wypunktowane informacje o tym, by nie rozmawiać z nieznajomymi, nie przekazywać informacji o sobie i w razie czego powiedzieć rodzicom, jeśli dziecko zauważy coś nietypowego. Budowanie zaufania w rodzinie, przełoży się również na takie sytuacje.
Posiadanie przyjaciół w realnym życiu jest tematem kolejnego rozdziału. Porównanie sposobów komunikacji i zalet wspólnego spędzania czasu ze sobą "na żywo".


Oczywiście najlepszy jest "złoty środek". Nie potępiam wszystkiego, co jest związane z technogadżetami, ale wykorzystujmy je właściwie. Tyle, na ile to naprawdę jest nam potrzebne. Do zdobycia wiedzy, komunikacji z kimś, kto mieszka daleko, a nawet pewnego rodzaju rozrywki. Ale wszystko powinno mieć swój umiar - zwłaszcza czasowy.

Najtrudniej jest oderwać od ekranów dzieci i młodzież i to właśni my dorośli musimy dawać właściwy przykład i podsuwać świat realny, alternatywny do tego, w którym zaczynają żyć młodzi ludzie. To sami dorośli go stworzyli. Jak jakąś machinę, która podobna Frankensteinowi wyrwała się spod kontroli. Smutna rzeczywistość, którą trzeba teraz tak wytrwale i konsekwentnie kontrolować, by młodzi ludzie nie wpadli w najgorszą pułapkę życia. Po prostu przestawali się nim cieszyć, a poddali się nierealnym wyobrażeniom wymyślonego świata.

W książeczce również odnajdziemy rozdział o dorosłych i ich zachowaniach, które kopiują dzieci. A przede wszystkim o tym, jak bardzo technogadżety okradają rodzinę ze wspólnego czasu!


Całkiem niedawno usłyszałam wypowiedź jakiejś pani ekspert, która całkowicie zaprzeczyła temu, że wymyślanie siebie, tworzenie nieprawdziwych treści i obrazów na stronach społecznościowych jest oszustwem. Uznała to za przejaw kreatywności i podkreśliła, że wszyscy tak robią. Dodają coś, ubarwiają, ale to nie kłamstwo, lecz kreacja i twórczość! Czyli teraz możemy oczekiwać kolejnych reguł, że na przykład kradzież jest wypożyczeniem na czas nieokreślony? Do tego zmierzamy? 

Książka omawia jedynie namiastkę problemu. Jest krótkim ale i treściwym przewodnikiem dla dzieci. A nawet rodzajem poradnika "pierwszej pomocy". Warto podsunąć ją najmłodszym użytkownikom elektronicznych gadżetów. Może uda się jeszcze zdążyć, wyjaśnić im istotne problemy, by zanim wejdą w buntowniczy wiek młodzieńczy potrafili odnaleźć równowagę pomiędzy światem wykreowanym, a tym prawdziwym, który od zawsze istnieje i nie skończy się wraz z brakiem kosmicznych nadajników....i energii elektrycznej. 

A tak na zakończenie; "koniec świata" to dla osób uzależnionych od technogadżetów oznacza brak dostępu do sieci internetowej. Wczoraj dowiedziałam się, że uzależnienie od gier komputerowych uznano za chorobę. Kiedy wpiszą kolejne schorzenia, spowodowane przez elektronikę? Nie wiemy dokładnie. Może wtedy, gdy wprowadzą kolejne gadżety, by wykluczyć poprzednie...A wizja Orwellowskiego świata już jest tak blisko urzeczywistnienia...


Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej:)
                                                                                                          
Tytuł: Oderwij się od technogadżetów. Jak bawić się w realnym świecie. Autor: Molly Wigand; Ilustracje: R.W.Alley; Wydawnictwo PROMIC. Oprawa miękka. 32 strony.


Komentarze

  1. Ludzie sami doprowadzili do tego,że teraz " króluje " elektronika..
    Gdy tego nie było o wiele lepiej, rodzice mieli czas dla swoich dzieci a dzieci się bawili do póżna na podwórku i nie chcieli wracac do domu a teraz ? teraz to nawet nie chce sie wypowiadać bo szkoda nerwów. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to też jest mocno drażliwy temat. Zajrzę na pewno. Pozdrawiam! :)

      Usuń

Prześlij komentarz