"Zuzia pomaga mamie"

Okładka książki Zuzia pomaga mamie
Zuzia opiekuje się mamą, która skręciła nogę. Opiekuje się oczywiście tak, jak pozwala jej na to przedszkolny wiek :) Wciąga więc odkurzaczem niepotrzebne rzeczy, trochę nieporadnie przygotowuje posiłek (niestety z mikrofali - nie polecam ;)), ale ogólnie daje radę.
Zuzia idzie nawet z mamą do gabinetu lekarza, sama zamyka drzwi na klucz, pilnuje torebki. Po prostu duża i odpowiedzialna dziewczynka :)

W jednym może trochę mijamy się z jej możliwościami. Zuzia upiera się, że jest na tyle duża, by samodzielnie pójść do przedszkola. Niby nie jest daleko, ale w dzisiejszych czasach to raczej nieprawdopodobna historia. Niemniej nadmienię, że kiedyś, przed wiekami, zdarzyło mi się pójść samej do przedszkola (ale wtedy nie jeździło tyle samochodów ;)), więc może i autorka miała takie doświadczenia i stąd ten pomysł. Niestety nieprzyswajalny w dzisiejszych, znacznie bardziej niebezpiecznych czasach.

Drugi niezbyt chlubny moment podczas czytania książki, to złość, wręcz furia Zuzi na wiadomość, że mama nie może odwieźć jej na lekcje jazdy konnej. Nieładnie, oj bardzo nieładnie się zachowuje.
Na ilustracji dziewczynka kopie fotel z wściekłości, a w drzwiach stoi smutna i bezradna mama...Bardzo przykry widok. Miała być kochająca, opiekuńcza córeczka, a koniec końców, wyszedł mały rozpieszczony egoista (któremu zresztą takie zachowanie uchodzi płazem i nawet nie przeprasza, tylko jedzie na te lekcje z kimś innym).
Pomysł na historię o pomocy w domowych obowiązkach jest bardzo dobry, ale widać na tym przykładzie, że w lekturze dla dzieci, warto, a nawet trzeba dobrze dopracować każdy szczegół.


Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej:)

Tytuł: Zuzia pomaga mamie; Autor: L.Schneider; Wydawnictwo Media Rodzina. Oprawa miękka. 24strony.

Komentarze