Poczet Psujów Polskich



Jak to miło poznawać swoich przodków, i nie tylko z imienia, ale dowiadując się, jacy byli. Wprawdzie przygody dotyczą ich wczesnego dzieciństwa, ale zawsze to jakiś sygnał na temat ich charakteru. Oto przed nami Poczet Psujów Polskich! Może nie każdy ich zna, ale jedna rodzina z pewnością będzie z nich dumna. 



Najpierw poznajemy Maćka, którego pomysł na zajęcie się telefonem taty okazał się bardzo marny w skutkach. Telefon w zupie, to nie najlepsza wiadomość dla ojca...Pomysł był nietrafiony, ale wygląda na to, że w rodzinie Maćka było więcej podobnych do niego.
Rozdział po rozdziale, mamy okazję poznawać kolejnych członków rodziny chłopca. Pierwszy oczywiście tata, potem jego dziadek, pradziadek, prapradziadek i tak aż do poczwórnego pradziadka. Każdy z nich ma pewne małe przewinienie na sumieniu. Na przykład zepsucie lampy, czy odlot aparatu przywiązanego do balonów z helem. 

Opowiadania są napisane z dużym poczuciem humoru, prowadzą nas w przeszłość jednej rodziny, ale przy okazji pokazują, jak wyglądało życie w tamtych czasach. Przy każdym z bohaterów mamy bowiem datę jego urodzin i możemy dowiedzieć się, co i jak się wtedy robiło, jak bawiły się dzieci, a czego na pewno nie znaleźlibyśmy w ich codziennym życiu.
Kiedy przeniesiemy się do końca XIX wieku, okaże się, że tylko dzięki temu, że prapradziadek był wielkim inżynierem w świeżo wybudowanej elektrowni, rodzina miała szansę włączać w domu swoją pierwszą lampę. Poza tym niestety nie było jeszcze w użytkowaniu wielu przedmiotów, które znamy dzisiaj. Żelazka miały duszę, ludzie nie słuchali radia, a muzyka odtwarzana była z gramofonu na korbkę. 


Kiedy cofniemy się jeszcze dalej, do czasów prapraprapradziadka, będzie początek XIX wieku i znacznie mniej znanych obecnie urządzeń. Ale ludzie i wtedy dawali sobie świetnie radę. Krewny małego Maćka był wówczas wydawcą lokalnej gazety i sam ją drukował w przydomowym warsztacie. Jak się to odbywało, dowiecie się z rozdziału o prapraprapradziadku Karolku

Każdy z dziadków/ojców kończy swoją opowieść słowami "mnie w jego wieku nie przyszłoby coś takiego do głowy", a chwilę później poznajemy i jego niechlubną historię z dzieciństwa. Na wesoło, z polotem i sporo wiedzy, przyswojonej mimochodem. 
Na zakończenie przeniesiemy się nieoczekiwanie ...w przyszłość.

Moją uwagę zwrócił pewien zabieg wizualny. - pokazanie przeszłości,na ilustracji w odmiennej kolorystyce. Im bardziej cofamy się w czasie, tym bardziej obraz jest w kolorze sepii. Czyżby wtedy nie było kolorowo, a życie szaro-bure? Nie sądzę. Ale tak kojarzy nam się fotografia, dziewiętnastowieczne portrety rodzinne i tak wyszło w poczcie psujów tej właśnie rodziny.
Wiem, że dla dzieci i młodzieży będzie szokiem brak dotykowych smartfonów, ale warto im zaproponować taką podróż w miejsca i czas, kiedy życie obywało się bez elektroniki! ;) 

Niekoniecznie/ Warto dać szansę / Polecam/ Polecam jak najbardziej:)
                                                                                                       
Tytuł: Poczet psujów polskich Autor: Paweł Beręsewicz ;Wydawnictwo Literatura. Oprawa twarda. 64 strony.


Komentarze